0

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Co to jest koronawirus, jak zaraża i jak się chronić przed zakażeniem
  • Dlaczego w czasie epidemii należy nosić maski chociaż są głosy, że nie chronią przed zakażeniem?
  • Czy olejki eteryczne mogą być pomocne w profilaktyce zakażeń wirusami

Koronawirus, co to takiego?

Koronawirus nie jest jednym typem wirusa, ale szeroką grupą różnych wirusów, których żywicielami są ptaki i ssaki. Znanych jest kilka szczepów charakterystycznych dla ludzi, są to HCoV-229E, HCoV-OC43, HCoV-NL63 i HCoV-HKU1. Te wirusy zazwyczaj powodują niegroźne przeziębienia lub biegunkę. Diametralna zmiana w agresywności patogenu wobec człowieka nastąpiła wraz z początkiem wieku za sprawą pojawienia się odzwierzęcych beta-koronawirusów, które dla ludzkiego układu odpornościowego są zupełnie obce. Pierwszym był SARS-CoV, który pojawił się w 2002r w Chinach. Powodował ciężką ostrą niewydolność układu oddechowego (SARS) i śmiertelność na poziomie 10%. Kolejny zmutowany wirus MERS-CoV pojawił się w 2012 r. na Bliskim Wschodzie i dawał podobne objawy jak SARS, ale powodował bardzo wysoką śmiertelność. Śmiertelność w przypadku MERS wynosiła aż 35%. Obecnie mamy atak SARS-CoV-2, kolejnej mutacji, która podobnie jak SARS-CoV początek miała w Chinach. Ustalono, że SARS-CoV pochodził od cywet, które były zabijane w celach kulinarnych, MERS-CoV od wielbłądów. Natomiast SARS-CoV-2 według pierwszych ustaleń miał pochodzić od nietoperzy lub łuskowców, których mięso miało być sprzedawane na mokrym targu w Wuhan, ale kolejne badania genetyczne nie dają już tej pewności. Podejrzenia padały również na laboratorium wirusologiczne w Wuhan, w którym prowadzono eksperymenty z wirusami, w tym także z koronawirusami. Na obecną chwilę więcej jest zagadek niż odpowiedzi. Nadal nie ma pewności kim był „pacjent zero”, gdzie i kiedy dokładnie zaczęła się epidemia i skąd się wzięła groźna mutacja wirusa. Jedno jest jednak pewne. Za pojawienie się wszystkich trzech beta-koronawirusów winę ponosi człowiek, tym co robił ze zwierzętami.

Jeszcze dwie dekady temu zmutowany wirus szybko kończył żywot, bo nie było warunków by mógł się rozprzestrzenić na większą odległość. Postępujące zmiany na Ziemi, wysoka urbanizacja, rozwój transportu a przede wszystkim niespotykana dotychczas mobilność ludzi, którzy podróżują po całym świecie odwiedzając najdalsze zakątki, sprawiły, że obecnie groźny patogen może błyskawicznie przenieść się na wszystkie kontynenty i wywołać ogólnoświatową pandemię. Witamy w XXI wieku, wieku wirusów.

Większość ludzi myśli o wirusach jakby to był inny rodzaj bakterii. Tymczasem wirusy są czymś absolutnie innym, niż wszystko, co żyje na ziemi. Nie są żywe. Są prymitywnymi tworami zbudowanymi z materiału genetycznego (DNA lub RNA) zamkniętego w powłoce białkowej. W istocie są jak dyskietki komputerowe. Na pozór martwe. Ale gdy je włożymy do komputera znajdujący się na nich program zostaje automatycznie uruchomiony. Tak samo działają wirusy, z tą różnicą, że komputerem są ludzkie, zwierzęce lub roślinne komórki. Pojedyncza cząstka wirusa SARS-CoV-2, zwana wirionem ma od 60 do 140 nm średnicy. Dla porównania najlepsze maski ochronne (FFP1, FFP2 i FFP3) zatrzymują cząstki powyżej 0,6μm (600 nm). Wirus jest tak mały, że nawet przy najmniejszej komórce płuc jest jak człowiek przy 33-piętrowym hotelu Novotel (dawny hotel Forum) w Warszawie.

Jak koronawirus wnika do naszych komórek?

Wirusy SARS-CoV-2 dostają się do organizmu przez nos, usta lub oczy i infekują komórki w drogach oddechowych. Komórki wyposażone są w zaawansowany system obronny, ale wirusy potrafią ten system ominąć za pomocą specjalnych białek. Białka te umożliwiają przyklejenie się wirusa do komórki i wstrzyknięcie do jej wnętrza materiału genetycznego wirusa, który zmienia działanie komórki. Od tego momentu zainfekowana komórka zaczyna wytwarzać ok. 30 różnych części wirusa i składać je w gotowe wirusy. W wyniku tego procesu komórka umiera, ale przedtem powstają miliony nowych wirusów, które infekują kolejne, zdrowe komórki.

Wiele osób przechodzi chorobę bezobjawowo. Osoby te jednak pomimo braku objawów są źródłem zakażenia innych i przyczyniają się do rozprzestrzeniania zakażenia. Objawy COVID-19 obejmują kaszel, gorączkę, bóle mięśni, duszność, ból gardła, biegunkę, niewyjaśnioną utratę odczuwania smaku lub zapachu. W cięższych przypadkach dochodzi do ostrej niewydolności oddechowej i wstrząsu septycznego, które mogą skończyć się śmiercią. Wirus atakuje komórki nabłonkowe dróg oddechowych, co powoduje, że płuca nie mogą być oczyszczone z zalegającego śluzu. Efektem może być zapalenie płuc. U chorych pojawiają się objawy burzy cytokinowej. Choroba szczególnie zagraża osobom starszym i osobom z poważnymi schorzeniami, ale przypadki śmiertelne są również u ludzi młodych i zdrowych.

Jak dochodzi do zakażenia?

SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się drogą kropelkową i prawdopodobnie z kałem. Poza ludzkim organizmem zazwyczaj jest aktywny do kilkudziesięciu minut, ale na gładkich powierzchniach, np. np. na metalu, tworzywach sztucznych – może przetrwać wiele godzin. Zarazić się możemy na dwa sposoby.

  1. Do zakażenia dochodzi, gdy wdychamy powietrze z wirusami. Dlatego podstawą prewencji jest unikanie bliskiego kontaktu z innymi osobami, które mogą być nosicielami choroby. Należy unikać rozmów twarzą w twarz, dłuższego przebywania blisko innych osób, szczególnie w małych pomieszczeniach. Dystans należy zachować wobec wszystkich osób, a nie tylko wobec tych, które mają gorączkę, kichają lub kaszlą. Jeśli ktoś kaszle, przynajmniej mamy znak, że musimy trzymać dystans, gorzej z kimś kto wygląda na zdrowego a jest nosicielem.
  2. W chwili pisania tego tekstu nie ma pewności czy do zakażenia może dochodzić przez kontakt. Pewne badania, np. prowadzone w Niemczech mogą wskazywać, że zakażenie przez kontakt jest mało prawdopodobne. Ale ze względu na brak twardych dowodów przyjmuje się, że należy się przed tym zabezpieczyć. Chodzi o sytuacje, w których dotykamy rękami skażonych przedmiotów. Jeśli będziemy następnie dotykać twarzy możemy przenieść wirusy do nosa, ust albo do oczu. Należy zachować ostrożność, ale nie można w tym zakresie popadać w paranoję. Przykładem bezmyślnego straszenia ludzi są komunikaty o możliwości zakażenia się od telefonu komórkowego czy banknotów i monet.

Czy maski chronią przed zakażeniem wirusami?

Maski/respiratory z filtrami FFP reklamowane są jako te, które chronią przed zakażeniem wirusami. Testy w warunkach laboratoryjnych na to wskazują. A jak jest w rzeczywistości? 

W 2009r. w czasie pandemii świńskiej grypy specjaliści CDC, amerykańskiej agencji rządowej, zalecali używanie w szpitalach masek N95 zamiast tradycyjnych masek chirurgicznych, ponieważ jakoby miały one lepiej chronić personel medyczny przed zakażeniem. Wówczas zakaziło się aż 30% lekarzy i pielęgniarek. By ostatecznie rozwiać wątpliwości i potwierdzić wyższość respiratorów z filtrem nad zwykłymi maskami chirurgicznymi przeprowadzone zostały bardzo duże, kilkuletnie badania od 2011 do 2015 roku w amerykańskich szpitalach. Raport z tych badań został opublikowany we wrześniu 2019r. na łamach czasopisma naukowego „Journal of the American Medical Association”. Wynika z niego, że nie ma żadnej różnicy między zwykłymi maskami medycznymi a dużo droższymi maskami z filtrem. Ilość zakażeń grypą i innymi wirusami dróg oddechowych była podobna. A więc, dużo droższe i zaawansowane maski z wysokiej jakości filtrem wcale nie dają większej ochrony.

Brak różnicy pomiędzy maskami medycznymi, które luźno przylegają do twarzy a dobrze dopasowanymi respiratorami z filtrem przeciwpyłowym może wskazywać, że generalnie w rzeczywistych warunkach użytkowania maski są raczej iluzoryczną ochroną. Mogą chronić przed mikrokroplami z wirusami, ale nie przed wirusami zawieszonymi w powietrzu. Na obecną chwilę nie ma wiarygodnych informacji, które by potwierdzały, że noszenie masek znacząco zmniejsza ryzyko zakażenia. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia w momencie wybuchu pandemii COVID-19 nie zalecała noszenia masek przez osoby zdrowe.

Inaczej może wyglądać sytuacja w przypadku osób chorych i nieświadomych nosicieli wirusa. W testach z udziałem chorych dowiedziono, że maseczki ograniczają ilość wirusów grypy, koronawirusów i innych wirusów w wydychanym przez chorych powietrzu. Maseczki chirurgiczne były trzykrotnie skuteczniejsze niż bawełniane maseczki domowej roboty. Niemniej nawet maseczki domowej roboty zmniejszają rozprzestrzenianie się wirusów i zapobiegają zakażeniu kolejnych osób. Warto zauważyć, że nawet prosta maska/zasłona z materiału na twarz może rozproszyć i spowolnić strumień wydychanego powietrza, co sprawia, że wirusy szybciej opadają i nie są rozpylane na większą odległość. A więc mogą nie dotrzeć do osób przebywających w pobliżu.

Przykład Wietnamu czy Korei Płd. pokazuje, że mimo swojej niedoskonałości powszechne noszenie maseczek może być skutecznym sposobem zapobiegania rozprzestrzeniania się koronawirusa i podobnych wirusów. W Korei Płd. nie zamrożono gospodarki, nie zamknięto szkół, szpitali, nie zabroniono chodzenia do parków i lasów, nie nakazano pozostawania w domach – a mimo to w kraju liczącym ponad 50 milionów koronawirus był cały czas pod kontrolą i nie powodował tak licznego wysypu zakażeń i zgonów jak chociażby w Polsce.

Czy przeciwwirusowe olejki eteryczne mogą być pomocne?

Z około 300 stosowanych olejków eterycznych jest wiele, które hamuje rozwój lub niszczy wirusy. Ale obecnie nie ma badań, które by potwierdzały działanie olejków eterycznych na SARS-CoV-2. W piśmiennictwie naukowym są liczne przykłady właściwości przeciwdrobnoustrojowych olejków eterycznych. Większość badań skupia się jednak na oddziaływaniu olejków eterycznych na bakterie lub grzyby. Natomiast badania dotyczące wirusów są dość ubogie, być może wynika to z faktu, że jest je trudniej przeprowadzić by osiągnąć wiarygodny wynik.

Naukowcy szczególnie upodobali sobie wirus opryszczki. Dzięki temu wiemy, że wiele olejków eterycznych radzi sobie z opryszczką nie gorzej niż leki przeciwirusowe. Niektóre olejki (np. drzewa herbacianego) testowano również na ochotnikach, co pozwoliło potwierdzić, że działają nie tylko w „probówce”, ale również w rzeczywistości. Innym przykładem jest olejek z mirtu cytrynowego, który w badaniu przeprowadzonym w Australii okazał się skuteczny w leczeniu mięczaka zakaźnego u dzieci.

Zazwyczaj jednak badania ograniczają się tylko do testów laboratoryjnych. Z wirusów powodujących choroby dróg oddechowych najczęściej testowany był wirus grypy. Szczególnie ciekawe są badania, które potwierdziły, że olejki eteryczne mogą zwalczać wirusa grypy w formie oparów, gdyż taka forma jest często stosowaną w aromaterapii. Lotne związki olejków dzięki dużej mobilności wdychane z powietrzem mogą z łatwością docierać do oskrzeli i płuc. Koronawirus jest wirusem otoczkowym podobnie jak wirus grypy, co mogłoby dawać nadzieję, że olejki eteryczne wykazujące aktywność wobec grypy mogą być również skuteczne wobec SARS-CoV-2.

Jeśli chodzi o prace dotyczące oddziaływania olejków eterycznych na koronawirusy jest ich niewiele. Jedno badanie dotyczy wirusa SARS-CoV, w którym badacze wykazali silne właściwości wirusobójcze olejku eterycznego z wawrzynu szlachetnego. Podobnie działał olejek jałowcowy i olejek z żywotnika wschodniego. Badanie pozwala domniemać, że olejki eteryczne mogą mieć właściwości wirusobójcze lub przeciwwirusowe także w przypadku SARS-CoV-2. Badanie przeprowadzono w warunkach laboratoryjnych in vitro, co nie jest jednoznaczne, że olejki będą tak samo skuteczne in vivo. Inne badanie in vitro i in vivo dotyczyło ptasiego koronawirusa wywołującego poważne infekcje dróg oddechowych u drobiu. Użyto mieszanki olejków eterycznych i oleożywic o roboczej nazwie QR448. Dawka podana w dwudziestokrotnym rozcieńczeniu spowodowała obniżenie objawów choroby u kurcząt a w tchawicy ptaków odnotowano zmniejszenie ilości wirusów. Skład mieszanki został utajniony, dlatego nie wiemy jakie olejki eteryczne okazały się być skuteczne.

Poza testami laboratoryjnymi i niewielkimi badaniami na małych grupach ochotników nie ma badań klinicznych, które mogłyby pokazać skuteczność olejków eterycznych w infekcjach wirusowych. To jest generalny problem tzw. „naturalnych leków”. Nikt nie zaryzykuje i nie wyłoży milionów dolarów na lek, którego nie może mieć na wyłączność, bo w żaden sposób nie zarobi na zwrot poniesionych kosztów.

Czy brak wiarygodnych danych uniemożliwia stosowanie olejków eterycznych? Absolutnie nie. Olejki eteryczne mogą być przydatne na etapie prewencji, zapobiegania a także w początkowych stadiach choroby by łagodzić objawy. Olejki eteryczne mają wiele mechanizmów działania. Zwykle myślimy o zabijaniu wirusów, ale olejki eteryczne mogą również utrudniać infekowanie komórek, zmniejszać aktywność wirusa, zwiększać jego wrażliwość na stosowane leki, mogą stymulować układ odpornościowy, łagodzić objawy burzy cytokinowej czy zmniejszać towarzyszący chorobie lęk i ból. Naturalne środki zazwyczaj nie działają bezpośrednio na patogen, lecz oddziałując w różny sposób na organizm mogą łagodzić objawy choroby i sprzyjać szybszemu wyzdrowieniu. Warto zauważyć, że wirusy nie potrafią się uodpornić na działanie olejków eterycznych. W przypadku zakażeń HIV obserwowano jak wirus mutował i z czasem stawał się odporny na działanie interferonu. Takie zjawisko nie zachodzi w przypadku olejków eterycznych. Wirusy nie potrafią tak się zmutować by się uodpornić na działanie olejków eterycznych.

Osobiście od wielu lat używamy olejków eterycznych. Własnoręcznie przygotowane mieszanki i preparaty z olejkami są podstawowymi produktami w naszej osobistej apteczce, którą zabieramy na każdy dalszy wyjazd. Zaczęło się od preparatów odstraszających na komary i kleszcze. Później przekonaliśmy się, że te preparaty nie tylko działają jako repelenty, ale są doskonałe na wszelkiego typu ukąszenia, zadrapania, opuchlizny, stłuczenia i inne urazy. W przypadku grypy i infekcji dróg oddechowych olejki eteryczne są podstawowymi środkami, które stosujemy. Dawniej używaliśmy pojedynczych olejków, zazwyczaj do inhalacji. Obecnie pojedynczych olejków używamy bardzo rzadko. Przede wszystkim są to mieszanki wielu olejków. Przy pojedynczym olejku czasem można nie trafić. Natomiast mieszanki mają to do siebie, że zawsze będzie jakiś składnik, który zadziała. Ponadto różne olejki użyte w mieszance działają synergistycznie nawzajem wzmacniając i uzupełniając swoje działanie. Jako bazy do przyrządzenia mieszanek zazwyczaj używamy olej roślinny (frakcjonowany, z orzechów laskowych, migdałowy), żel aloesowy albo masło (najczęściej shea). Tego typu środki są bardzo skuteczne przy pierwszych objawach infekcji. Wystarczy posmarować klatkę piersiową, plecy, stopy i objawy choroby często ustępują już po jednorazowym zastosowaniu.

Olejki, które najczęściej używamy w naszych mieszankach do smarowania to: eukaliptusowy, niaouli, kajeput, drzewa herbacianego, sosnowy, świerkowy, lawendowy (francuski, spikowy), mirtu cytrynowego, jałowcowy, szałwiowy, tymiankowy, rozmarynowy, cytrynowy, trawy cytrynowej, golteriowy, brzozy cukrowej, kadzidłowcowy, cedrowy, geraniowy. Zaletą powyższych olejków jest, że nawet przy wyższym stężeniu (np. 5%) przygotowana z nich mieszanka nie będzie zbyt agresywna dla skóry. Robiliśmy różne mieszanki i nigdy nie zdarzyło się by ktokolwiek miał uczulenie po ich zastosowaniu, chociaż były używane również przez osoby ze zdiagnozowaną alergią skórną. Przy pierwszych próbach robienia mieszanek dla siebie lepiej jednak unikać stosowania olejków, które mogłyby uczulać lub stosować je w znacząco mniejszej ilości. Zawsze też dla pewności warto wykonać test uczuleniowy smarując preparatem niewielką powierzchnię na wewnętrznej stronie przedramienia.

Jeśli ktoś zechce korzystać z gotowych receptur znalezionych w internecie lub w literaturze odradzamy ślepe kopiowanie. Warto się przyjrzeć składnikom, starać się zrozumieć dlaczego zostały ujęte w recepturze. Nie zawsze znaleziona receptura może być idealna dla nas.

Olejków eterycznych można również użyć do dezynfekcji powietrza pomieszczeń, w których przebywamy (np. eukaliptus, cytryna, szałwia, niaouli, drzewo herbaciane, świerk, sosna, lawenda), używając do ich rozpylania dyfuzorów, kominków czy nawet pozostawiając w przewiewnym miejscu nasączoną olejkiem eterycznym tkaninę. W obecnym czasie także dobrym pomysłem jest używanie w samochodach osobowych prawdziwych olejków eterycznych, zamiast tradycyjnych zapachów samochodowych.