Co nawilża skórę – woda czy olej?
Na zdrowy rozum mogłoby się wydawać, że kontakt skóry z wodą powinien ją nawilżać – w końcu woda to synonim wilgoci. Więc dlaczego przy częstym myciu rąk skóra staje się nieprzyjemnie sucha i ściągnięta? Z kolei nasmarowanie dłoni olejkiem przynosi uczucie ulgi i nawilżenia, choć przecież olej nie zawiera wody. Jak wytłumaczyć ten pozorny paradoks?
Woda, nie zawsze sprzymierzeniec skóry
Skóra ludzka jest chroniona przez cienką warstwę sebum (naturalnych tłuszczów) oraz czynników nawilżających (Natural Moisturizing Factor, NMF) obecnych w warstwie rogowej naskórka. Warstwa ta działa jak tarcza przed nadmierną utratą wody (TEWL – transepidermalną utratą wody) oraz chroni przed czynnikami zewnętrznymi.
Sama czysta woda może zaburzać ten delikatny ekosystem. Po pierwsze, kontakt z wodą – zwłaszcza gorącą lub twardą – usuwa z powierzchni skóry naturalne lipidy działające jak emolient i uszczelnienie bariery. Gorąca woda dodatkowo rozpuszcza ochronne sebum bardziej niż chłodna, podobnie woda o wysokiej zawartości minerałów (tzw. twarda woda) zostawia osad i potęguje uczucie suchości. Gdy zmyjemy ze skóry te „tłuste” składniki, woda może swobodniej odparowywać z głębszych warstw naskórka do atmosfery – skóra traci wilgoć szybciej.
Po drugie, woda na skórze zaczyna parować niemal natychmiast po wyjściu spod prysznica. W trakcie tego odparowywania zabiera ze sobą ciepło (dlatego czujemy chłód) oraz – co ważne – może pociągać za sobą dalsze cząsteczki wody z naskórka. W rezultacie, gdy pozwalamy wodzie samoistnie wyschnąć na skórze, finalnie nasza skóra ma mniej wilgoci niż przed namoczeniem. To zjawisko znane jest choćby pływakom czy osobom często myjącym dłonie: im dłużej skóra jest moczona w wodzie, tym potem bywa bardziej wysuszona. Dermatolodzy tłumaczą, że gorąca woda wręcz „rozszczelnia” barierę skóry – powoduje rozszerzenie porów i wymywa lipidy – co skutkuje zwiększeniem ucieczki wody z naskórka po zakończeniu kąpieli.
Mało tego – jeśli po myciu nie zastosujemy nawilżacza, skóra pozostawiona sama sobie zacznie odczuwać skutki takiego „odtłuszczenia”. Objawia się to uczuciem ściągnięcia, widocznym złuszczaniem czy nawet pękaniem naskórka przy częstym kontakcie z wodą. W skrajnych wypadkach nadmierne moczenie i wysychanie skóry może zaburzyć funkcje enzymów odpowiedzialnych za prawidłowe złuszczanie i dojrzewanie naskórka, prowadząc do szorstkości i podrażnień.
Woda paradoksalnie wysusza, bo pośrednio usuwa elementy, które normalnie tę wodę wiążą w skórze (lipidy i czynniki NMF). Jak obrazowo tłumaczą specjaliści: po myciu gorącą wodą skóra łatwiej traci wodę do otoczenia, bo brak jej natłuszczenia, które zatrzymałoby wilgoć. Z tego powodu zaleca się np. krótsze, letnie prysznice zamiast długich gorących kąpieli, a do mycia – łagodne środki, które nie usuną całego sebum.
Olej, klucz nawilżenia
Olej sam w sobie nie nawilża w znaczeniu dodawania wody. Ale działa ochronnie i zmiękczająco, zapobiegając utracie wilgoci i uzupełniając lipidy w barierze skóry. Substancje oleiste pełnią na skórze rolę ocluzyjną – tworzą delikatny film, który hamuje parowanie wody ze skóry (redukując TEWL). Przykładem ekstremalnym jest wazelina (petrolatum), która potrafi zredukować ucieczkę wody przez naskórek niemal o 99%.
Naturalne oleje roślinne nie są aż tak skuteczne jak wazelina, ale również znacząco ograniczają odparowywanie wilgoci z powierzchni skóry, jednocześnie odżywiając i uelastyczniając stratum corneum (zewnętrzną warstwę naskórka) dzięki zawartości kwasów tłuszczowych. Działają więc dwukierunkowo: po pierwsze, zatrzymują istniejącą wilgoć w skórze tworząc warstwę hydrofobową, a po drugie, działają emoliencyjnie – wnikają w przestrzenie między komórkami warstwy rogowej niczym kit, uzupełniając brakujące lipidy. To poprawia spójność bariery skórnej i sprawia, że skóra jest miękka, gładka w dotyku (brak suchych, odstających łusek).
Parasol dla skóry
Aby zrozumieć, czemu olej „nawilża”, warto wyobrazić sobie naskórek jako mur ceglany, gdzie komórki to cegły, a lipidy międzykomórkowe – to spoiwo. Gdy spoiwa brakuje, mur staje się nieszczelny i przepuszcza wodę (ucieka ona z głębszych warstw skóry w postaci pary). Oleje roślinne są bogate w lipidy podobne do tych naturalnie obecnych w naszej skórze (np. ceramidów, kwasów tłuszczowych). Aplikując olej na skórę, dostarczamy „cementu” między cegiełki naskórka, co odtwarza barierę hydrofobową.
W konsekwencji wilgoć zostaje zatrzymana wewnątrz. Co więcej, oleje często zawierają witaminy (A, E) i przeciwutleniacze, które wspierają regenerację naskórka – w przeciwieństwie do samej wody, która takich właściwości nie ma. Badania wykazały, że stosowanie emolientów okluzyjnych, takich jak oleje mineralne czy roślinne, znacząco obniża TEWL (transepidermalną utratę wody) – np. olej mineralny może zredukować TEWL o około 20–30% po aplikacji.
Oleje działają też jako zmiękczacze (emolienty) – wypełniają nierówności na powierzchni skóry, dając uczucie gładkości. To dlatego skóra po posmarowaniu olejkiem od razu wydaje się „nawilżona” – tak naprawdę jest natłuszczona i zabezpieczona przed wysychaniem, a to jest właśnie istota skutecznego nawilżenia skóry.
Czyli woda nie jest potrzebna, a nawet szkodliwa?
Oczywiście, że nie. W dłuższym horyzoncie czasowym skóra potrzebuje wody – odwodnienie organizmu czy przebywanie w suchym środowisku odbija się na stanie cery. Zewnętrzna aplikacja czystej wody jednak nie zwiększa trwałego uwodnienia skóry, jeśli nie „zamkniemy” jej potem w naskórku. Dlatego zaleca się zasadę: „nawilżać na mokro” – czyli po kąpieli, na jeszcze lekko wilgotną skórę, nakładać preparat na bazie olejów (krem, balsam, olejek). W ten sposób zatrzymujemy wodę dostarczoną podczas kąpieli w głębszych warstwach. „Najlepiej aplikować produkty nawilżające w ciągu kilku minut od wyjścia spod prysznica, gdy skóra jest wciąż trochę wilgotna”.
Dzięki temu wilgoć „zostaje” pod warstwą okluzyjną kremu. Sam olej zaaplikowany na suchą skórę też zadziała ochronnie, ale efekt będzie lepszy, jeśli skóra wcześniej pochłonęła odrobinę wody (np. podczas szybkiego spłukania czy tonizacji) – wtedy olej zatrzyma tę wilgoć w środku.
Woda, potem olej – tego potrzebuje Twoja skóra
Woda wysusza, bo usuwa naturalne oleje i przyspiesza wyparowanie wilgoci z naskórka, natomiast olej nawilża, bo odbudowuje barierę lipidową i zatrzymuje wodę w skórze. To stąd bierze się zalecenie, by po każdym kontakcie skóry z wodą (myciu) stosować preparat natłuszczający – inaczej pozwalamy wodzie wyparować i pozostawić skórę suchszą niż była. W praktyce oznacza to m.in.: unikanie zbyt długich, gorących kąpieli (zwłaszcza zimą, gdy powietrze jest suche), używanie łagodnych mydeł i żeli myjących, które zawierają także składniki nawilżające, oraz regularne stosowanie balsamów czy olejków do ciała po myciu.
Olej nie dostarczy skórze wody, ale jest niezbędny, by tę wodę w skórze zatrzymać – stanowi jakby folię ochronną zapobiegającą parowaniu. W ten sposób oleje i emulsje na bazie olejów utrzymują skórę miękką, elastyczną i rzeczywiście dobrze nawodnioną, podczas gdy nadmiar czystej wody bez zabezpieczenia przynosi efekt odwrotny. Pamiętajmy o tym następnym razem, gdy po umyciu twarzy poczujemy ściągnięcie – to sygnał, by sięgnąć po krem nawilżający (czyli zawierający także fazę olejową), zamiast myśleć, że „jeszcze trochę wody i będzie lepiej”.