Mydło do higieny intymnej
Mydło do higieny intymnej czy to w ogóle możliwe? Tradycyjne mydło ma wysokie pH i z tego powodu generalnie uważa się, że nie nadaje się do mycia okolic intymnych, bo może zaburzać kwaśne środowisko i niszczyć naturalną barierę ochronną. Czy zatem pomysł mydła do higieny intymnej ma sens? Zobaczmy sami.
U kobiet w wieku rozrodczym środowisko pochwy jest wyraźnie kwaśne (pH ok. 3,8–4,5), co sprzyja utrzymaniu prawidłowej flory bakteryjnej (pałeczek kwasu mlekowego) i hamuje rozwój patogenów. Z kolei skóra zewnętrznych okolic intymnych (sromu) ma pH zbliżone do reszty skóry, czyli lekko kwaśne 5,0–5,5. U mężczyzn naturalne pH skóry w okolicach genitaliów jest nieco wyższe, a potrzeby higieniczne skupiają się głównie na utrzymaniu czystości i świeżości, zwłaszcza z uwagi na większą potliwość i obecność owłosienia. Natomiast w przypadku dzieci (także dziewczynek przed okresem dojrzewania) okolice intymne są bardziej neutralne, ale przez to podatne na podrażnienia.
Wysokie pH zwykłego mydła (około 9-10) zdecydowanie odbiega od powyższych wartości. Zasadowe środowisko może zaburzać naturalną florę i barierę ochronną okolic intymnych, potencjalnie powodując suchość, podrażnienia czy zwiększać ryzyko infekcji. Z tego powodu często zaleca się specjalistyczne płyny do higieny intymnej o odczynie kwaśnym (pH 4) dostosowanym do fizjologii kobiet.
Jednak wiele kobiet od lat używa łagodnych mydeł naturalnych do mycia miejsc intymnych bez negatywnych skutków. Kluczem jest tutaj formuła i sposób użycia mydła. Pamiętajmy, że mydło działa tylko na zewnętrzne części ciała (skórę sromu u kobiet, prącia u mężczyzn) i nie powinno nigdy dostać się do wnętrza pochwy czy cewki moczowej. Jeśli mydło jest odpowiednio delikatne i stosowane umiarkowanie, organizm zwykle potrafi szybko przywrócić naturalne kwaśne pH po myciu.
Dodatkowo czasem podniesienie pH może być wręcz pomocne, np. przy stanach takich jak infekcje grzybicze. Znane są produkty do higieny intymnej o pH alkalicznym stosowane doraźnie w czasie infekcji. Zatem samo pH, choć ważne, nie przekreśla możliwości użycia mydła, o ile zadbamy o złagodzenie jego działania innymi środkami.
Naturalne mydło intymne
Mydło sodowe do mycia okolic intymnych, mimo wysokiego pH może być bezpieczne i łagodne. Przy dobrej recepturze alkaliczność mydła jest równoważona przez obecność tłuszczów i gliceryny. Skóra pozostaje miękka, a flora bakteryjna ma dogodne warunki do regeneracji.
Dobrze sformułowane mydło może być bezpieczną i łagodną opcją do mycia okolic intymnych, co potwierdzają zarówno doświadczenia, jak i opinie specjalistów. Warto zaznaczyć, że łagodne mydło naturalne różni się od typowych drogeryjnych mydeł. Jest to produkt najczęściej przetłuszczony (z nadmiarem niezmydlonych olejów, tzw. superfat) i zawiera naturalną glicerynę powstałą podczas zmydlania. Te cechy sprawiają, że mydło pozostawia na skórze warstwę ochronną i nie wysusza jej nadmiernie. Dobrze saponifikowane mydło z nadmiarem tłuszczów może myć skutecznie, nie naruszając bariery hydrolipidowej skóry.
Naturalne mydła z olejów i NAOH zawsze wychodzą zasadowe, ale są sprawdzoną najlepszą opcją do higieny ciała i miejsc intymnych. Zawierają masła i oleje roślinne, które pielęgnują i nawilżają skórę, równoważąc alkaliczność mydła. Zasadowy odczyn sprawia też, że mydło myje skuteczniej niż inne środki, ale nie powoduje przesuszenia ani zaburzenia pH skóry dzięki użytym tłuszczom i standardowemu przetłuszczeniu formuły. Odpowiednio długi czas dojrzewania mydła również wpływa na jego łagodność. Mydło, które leżakowało odpowiednio długo w optymalnych warunkach osiąga stabilne pH (często ok. 8–9) i jest łagodniejsze dla skóry niż świeża kostka. Zależnie od receptury można osiągnąć pH nawet na poziomie ok. 7. Choć pH 7 nadal jest wyższe niż fizjologiczne pH pochwy, w praktyce jest korzystne szczególnie przy skłonnościach do grzybic czy podrażnień – lekko zasadowe mydło z dodatkiem aktywów antyseptycznych może złagodzić objawy i zapobiegać infekcjom.
Formulacja delikatnego mydła intymnego
Bazowe oleje i masła
Podstawą receptury mydła intymnego powinny być łagodne oleje roślinne o właściwościach pielęgnujących. Numerem jeden jest zwykle oliwa z oliwek – daje bardzo łagodne mydło bogate w kwas oleinowy, które nawilża i natłuszcza skórę. Tradycyjne mydła oliwne (np. kastylijskie) znane są ze swej delikatności dla wrażliwej skóry i były historycznie stosowane do higieny osobistej. Oliwa wspomaga utrzymanie nawilżenia, zmiękcza naskórek i zawiera antyoksydanty (witamina E, polifenole) działające kojąco na podrażnienia.
Innym cennym składnikiem jest masło shea lub kakaowe – w mydle zwiększają jego łagodność i kremowość piany. Masła roślinne są bogate w niezmydlające się składniki (fitosterole, witaminy) wspomagające regenerację i utrzymanie elastyczności skóry. Oleje ze słodkich migdałów, kiełków pszenicy, pestek winogron czy rycynowy również warto rozważyć. Są lekkie, odżywcze i dobrze tolerowane przez skórę skłonną do podrażnień. Olej migdałowy tradycyjnie polecany jest przy suchości i delikatnych partiach skóry, a olej z kiełków pszenicy dostarcza witaminy E działającej regenerująco. Unikajmy natomiast przewagi olejów mocno wysuszających. Szczególnie oleju kokosowego lub palmowego w dużej ilości, ponieważ dają co prawda obfitą pianę i mocne właściwości myjące, ale mogą nadmiernie odtłuszczać skórę. W recepturze intymnej korzystniej jest ograniczyć olej kokosowy do ok. 10–20% masy tłuszczów, lub zastąpić go łagodniejszym olejem babassu. Dzięki temu mydło nadal będzie się wystarczająco pienić, ale nie będzie zbyt agresywne.
Superfat (przetłuszczenie)
Kluczowym parametrem jest stopień przetłuszczenia mydła, czyli nadmiar olejów niezmydlonych. Dla mydła intymnego zaleca się wyższe przetłuszczenie – około 6–8%, a nawet do 10% w przypadku bardzo wrażliwej skóry. Oznacza to, że część olejów pozostaje w gotowej kostce w formie niezmydlonej i działa jako naturalny emolient podczas mycia. Taka warstwa lipidowa pomaga zapobiegać przesuszeniu i odbudowuje film ochronny skóry. Zbyt niskie przetłuszczenie (np. 0–3%) skutkowałoby „ostrym” mydłem mogącym podrażniać błony śluzowe. Z kolei bardzo wysokie (ponad 10–12%) może osłabić trwałość mydła (miękka, jełczejąca kostka) i zmniejszyć jego skuteczność myjącą. Dlatego najlepiej pozostać przy umiarkowanym nadmiarze tłuszczu do 8%.
Dodatki nawilżające i łagodzące
Warto wzbogacić recepturę o składniki pielęgnacyjne, które zwiększą właściwości kojące mydła. Popularnym wyborem jest dodatek mleka, szczególnie w formie ukwaszonej jak maślanka, jogurt, serwatka. Mleko w mydle dostarcza kwasu mlekowego, tłuszczów i cukrów, które działają humektantowo (wiązanie wilgoci) i łagodząco. Co prawda chemicznie mydło nadal pozostaje solą kwasów tłuszczowych, jednak obecność nieprzereagowanego kwasu mlekowego i innych składników mleka może nieco obniżać odczyn lub przynajmniej łagodzić odczucie zasadowości.
Innymi korzystnymi dodatkami są zioła i ekstrakty roślinne o działaniu kojącym. Klasyką jest nagietek lekarski. Można użyć naparu z nagietka zamiast wody do roztworu ługu lub dodać macerat olejowy z kwiatów nagietka do tłuszczów. Nagietek działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia i wspomaga gojenie mikrourazów skóry. Podobnie rumianek (napar lub olejek rumiankowy w niewielkiej ilości) – jest znanym środkiem łagodzącym stany zapalne i zaczerwienienia. Aloes to kolejny składnik, który pomaga nawilżać i łagodzić skórę. Można dodać niewielką ilość do mydła (np. sok z aloesu). Owies (koloidalna mączka owsiana) to dodatek często stosowany w produktach dla skóry atopowej. Działa łagodząco, przeciwświądowo i pozostawia ochronny film. Odrobina zmielonych płatków owsianych lub mleka owsianego może więc wspomóc delikatność mydła intymnego.
Substancje antybakteryjne i przeciwgrzybicze
Ponieważ okolice intymne są narażone na infekcje bakteryjne i drożdżakowe, receptury takich mydeł nieraz zawierają składniki o naturalnych właściwościach antyseptycznych. Dobrym wyborem jest olej z neem (miodli indyjskiej) – znany ze swojego silnego działania przeciwgrzybiczego i antybakteryjnego. Olej neem ma intensywny, niezbyt przyjemny zapach i u niektórych osób może wywołać reakcje alergiczne. Dlatego warto stosować go w umiarkowanej ilości (np. 5–10% tłuszczów). Innym naturalnym antyseptykiem jest olejek z drzewa herbacianego – działa przeciwgrzybiczo (m.in. na Candida) i przeciwbakteryjnie. Można dodać kilka kropli (bardzo umiarkowanie, np. 0,5–1% masy mydła), najlepiej w fazie po zmydleniu (HP) lub do bazy M&P, by nie stracić jego właściwości. Nadmiar olejku herbacianego może jednak podrażnić śluzówki, dlatego dawkujemy ostrożnie. Bardziej łagodnym olejkiem eterycznym jest olejek lawendowy – ma właściwości antyseptyczne, a jednocześnie łagodne, uspokajające działanie na skórę. W niskim stężeniu (np. 0,5%) może nadać mydłu subtelny zapach i pomóc w utrzymaniu świeżości, przy zwykle dobrej tolerancji. Mimo wszystko wielu ekspertów sugeruje, że najbezpieczniejszą opcją jest mydło całkowicie bezzapachowe. Jeśli jednak chcemy dodać olejki eteryczne, trzymajmy się minimalnych stężeń i wybierajmy te uznane za bezpieczne dla okolic intymnych (np. lawenda, rumianek, geranium, drzewo herbaciane). Unikamy natomiast olejków „rozgrzewających” czy drażniących (cynamonowy, goździkowy, miętowy, cytrusowe w dużym stężeniu), bo mogą spowodować silne pieczenie.
Inne dodatki funkcjonalne
Ciekawym składnikiem, jaki można zastosować jest inulina, naturalny prebiotyk z cykorii. Dodanie niewielkiej ilości inuliny do mydła ma na celu dokarmianie pożytecznej flory bakteryjnej skóry i wspomaganie jej równowagi po myciu. Innym pomysłem może być dodatek kwasu mlekowego lub cytrynowego w śladowych ilościach, aby delikatnie obniżyć pH gotowego mydła. Ale trzeba pamiętać, że dodanie kwasu cytrynowego na początku zmydlania powoduje neutralizację części wodorotlenku sodu (powstaje cytrynian sodu pełniący rolę chelatora i buforu) i tym samym zwiększenie przetłuszczenia. Typowo dodaje się ok. 0,5–1% kwasu cytrynowego w stosunku do masy olejów. Pozwala to związać metale (zapobiega osadom mydła w twardej wodzie) oraz lekko obniżyć pH końcowe mydła. Trzeba jednak podkreślić, że żadne prawdziwe mydło sodowe nie osiągnie pH 4-5. Naszym celem nie jest uzyskanie „pH identycznego z fizjologicznym”, ale stworzenie mydła o akceptowalnym dla skóry pH (ok. 7-9) i maksymalnie łagodnym działaniu.
Formuła mydła intymnego powinna opierać się na łagodnych, pielęgnujących olejach (oliwa, migdał, shea), mieć wyższe przetłuszczenie i zawierać ewentualnie dodatki kojące (nagietek, owies, aloes), prebiotyczne czy antyseptyczne. Unikamy surowców potencjalnie drażniących (jak syntetyczne substancje zapachowe, silne olejki eteryczne, duże ilości oleju kokosowego czy alkoholu).
Która metoda: CP, HP czy M&P?
Metoda na zimno (CP – cold process)
Klasyczne wykonanie mydła na zimno polega na zmieszaniu tłuszczów z ługiem sodowym w odpowiedniej temperaturze, wlaniu masy do formy i pozostawieniu do saponifikacji oraz dojrzewania. Zaletą CP jest łatwość formowania estetycznych kostek. Masa mydlana jest płynna, można tworzyć wzory, dodatki ziołowe rozmieszczają się równomiernie, a kostki wychodzą gładkie. Minusem jest to, że wszystkie dodatki (mleko, zioła, olejki) są narażone na działanie ługu i wysokiego pH w trakcie reakcji. Część ich dobroczynnych właściwości może ulec osłabieniu lub degradacji. Można minimalizować straty poprzez dodawanie w niższej temperaturze (np. dodawania mleka czy miodu do już lekko przestudzonej masy na śladzie, a nie do gorącego ługu), lecz pewne straty są nieuniknione.
W metodzie CP ważne jest, by zapewnić odpowiednio długie leżakowanie mydła, minimum 4-6 tygodni dojrzewania. W tym czasie kończy się powoli wszelka reakcja zmydlania, odparowuje nadmiar wody, a pH mydła stabilizuje się na niższym poziomie. Świeżo wykonane mydło CP może mieć pH nawet 10-11, ale po kilku tygodniach zwykle spada ono do ok. 8-9. Dojrzała kostka jest też twardsza, mniej śluzowata i łagodniejsza dla skóry. Metoda CP sprawdzi się więc, jeśli zależy nam na pięknym wyglądzie mydła i mamy czas na cierpliwe dojrzewanie produktu. Recepturę warto opracować tak, by w trakcie mieszania nie zachodziły zbyt gwałtowne reakcje, np. użycie dużej ilości cukrów (miód, mleko) może przegrzać masę, więc najlepiej stosować je w umiarkowanych ilościach i chłodzić formę. Olejki eteryczne w CP dodajemy tuż przed wlaniem do formy, w niższej temperaturze, by zminimalizować ich ulatnianie i reakcję z NaOH.
Metoda na gorąco (HP – hot process)
W tej metodzie po zmieszaniu tłuszczów z ługiem masę mydlaną podgrzewa się (np. w wolnowarze lub kąpieli wodnej), aby przyspieszyć i doprowadzić do pełnego przebiegu zmydlania przed wlaniem do formy. Zaletą HP jest to, że reakcja saponifikacji zostaje w większości ukończona podczas gotowania. Otrzymujemy dość szybko (w ciągu godzin) mydło, w którym nie ma już agresywnego wodorotlenku. Dzięki temu można bezpiecznie dodawać wrażliwe składniki po zakończeniu gotowania, tuż przed przełożeniem do formy. W praktyce, robiąc mydło intymne metodą HP, możemy np. po ostudzeniu masy do ok. 70°C dodać dodatkową porcję oleju (jako nadmiar przetłuszczający), miód, glicerynę, pantenol, czy olejki eteryczne, bez obaw, że zostaną zniszczone przez ług. Dzięki temu zachowujemy maksimum właściwości dobroczynnych tych dodatków.
Można również na etapie po gotowaniu dodać odrobinę kwasu mlekowego lub cytrynowego, by delikatnie skorygować pH. Reakcja zmydlania jest już zakończona, więc kwas nie zaburzy tworzenia się mydła, a jedynie zobojętni minimalny nadmiar alkaliów (trzeba robić to ostrożnie, by nie przesadzić i nie wytrącić mydła). Innym plusem HP jest to, że takie mydło wymaga krótszego czasu leżakowania. Teoretycznie można używać go niemal od razu po ostygnięciu, choć w praktyce warto dać mu 1–2 tygodnie na odparowanie wody i poprawę twardości. Dla mydła intymnego HP pozwala szybciej przetestować produkt i ewentualnie skorygować formułę. Wadą HP bywa bardziej rustykalny wygląd. Masa mydlana po przeprowadzeniu procesu jest gęsta, przypomina ziemniaczane purée, co utrudnia wylewanie jej do wymyślnych foremek czy robienie wzorów. Kostki HP mogą wyjść porowate, o nierównej fakturze. Nie stanowi to problemu z punktu widzenia użyteczności, ale estetycznie mogą być mniej atrakcyjne niż mydła CP. Dla poprawy wyglądu, masę HP można w foremce docisnąć, ubić, a po zastygnięciu kostki planować lub szlifować powierzchnię. Metoda HP jest polecana, gdy priorytetem jest funkcjonalność mydła i zachowanie właściwości składników, a wygląd jest kwestią drugorzędną. W przypadku mydeł intymnych HP często okazuje się najlepszym wyborem. Możemy dodać np. napar z ziół, ekstrakty, alantoinę, witaminę E, olejki eteryczne itp. po ugotowaniu, co zwiększy skuteczność i łagodność gotowego produktu.
Metoda glicerynowa (M&P – melt and pour)
Ta metoda polega na użyciu gotowej bazy glicerynowej (fabrycznie zrobionego mydła lub syndetu z dużą zawartością gliceryny, które można roztopić i ponownie zalać do formy). Jest to najprostsza droga dla hobbystów. Nie trzeba samodzielnie operować sodą kaustyczną ani czekać tygodniami na dojrzewanie. Wystarczy kupić wysokiej jakości bazę (najlepiej naturalną, bez SLS i innych drażniących dodatków), rozpuścić ją ostrożnie w kąpieli wodnej, dodać wybrane składniki i przelać do foremek. Zaletą M&P jest szybkość i łatwość. W ciągu jednego dnia możemy uzyskać gotowe do użycia kostki. Bazy glicerynowe mają zwykle neutralny lub lekko przezroczysty wygląd, co pozwala na zatapianie np. suszonych kwiatów (choć lepiej unikać zbyt wielu ozdób w mydle intymnym, by nie drapały ani nie wprowadzały zanieczyszczeń). Niewątpliwym atutem baz jest bardzo wysoka zawartość gliceryny. Są one dzięki temu mocno nawilżające i łagodne dla skóry. Gliceryna działa higroskopijnie, wiążąc wilgoć w naskórku, co pomaga zapobiegać przesuszeniu po myciu. Trzeba jednak uważać. Część baz glicerynowych dostępnych na rynku to tak naprawdę syndety (zawierają detergenty typu SLS, SCI itp., co akurat mogłoby obniżyć pH produktu końcowego, ale są mniej naturalne). Dla naszego celu trzymajmy się baz określanych jako „naturalne bazy mydlane M&P”.
Dobrze sprawdzają się np. bazy glicerynowe z dodatkiem mleka koziego, masła shea czy z oliwy. Wybieramy wersję bazy bez barwników i bez zapachu. Podczas pracy z M&P należy pamiętać, że nie możemy dodawać zbyt dużo własnych olejów czy płynów, bo zaburzymy równowagę i baza może się nie zestalić (typowo można dodać ok. 5–10% dodatków do masy bazy). Dlatego w M&P stawiamy na skoncentrowane dodatki: np. zamiast dolewać łyżkę oleju, lepiej dodać parę kropel rozpuszczonego masła shea i odrobinę witaminy E. Można dodać kilka kropel olejku eterycznego (ale ostrożnie, by nie rozmiękczyć bazy – np. 0,5% olejków to max). Zaletą jest, że w temperaturze 60–70°C, w której topimy bazę, można swobodnie dodać np. miód, pantenol, aloes czy wyciągi roślinne – nie ulegną zniszczeniu. Trzeba jednak działać szybko, bo baza twardnieje w kilka minut po zdjęciu z ognia.
Bazy glicerynowe mają z reguły pH również w zakresie alkalicznym (około 8-9), więc nie różnią się pod tym względem od CP czy HP. Dzięki dużej zawartości gliceryny odczuwane wrażenie może być jednak bardziej „jedwabiste” – gliceryna może dawać złudzenie nieco większej neutralności. Metoda M&P jest idealna dla początkujących. Pozwala stworzyć prostą, łagodną kostkę do mycia intymnego bez skomplikowanego procesu. Jej wadą jest zależność od jakości kupnej bazy – nie mamy pełnej kontroli nad składem, a gotowe bazy często zawierają np. glikol propylenowy. Nie jest to składnik szkodliwy dla skóry, ale mniej „rustykalny” niż własnoręcznie zmydlona oliwa z oliwek. Mimo to, dobra baza M&P może nam dać świetny efekt w minimalnym czasie.
Którą metodę wybrać?
Jeśli priorytetem jest maksymalna łagodność i właściwości pielęgnacyjne, metoda HP wydaje się optymalna, bo pozwala dodać wrażliwe komponenty po zmydleniu, a kostka i tak wymaga minimalnego czasu, by nadawała się do użytku. Gdy zależy nam na estetyce produktu i mamy czas na dojrzewanie – metoda CP da piękne mydło, również bardzo łagodne, o ile formuła jest dobrze przemyślana. Natomiast dla hobbysty DIY bez dostępu do pracowni – metoda M&P umożliwi szybkie osiągnięcie celu, choć gotowy produkt będzie częściowo zależny od producenta bazy. Niezależnie od metody, kluczowa jest jakość składników i staranność wykonania. Dzięki temu uzyskamy mydło sodowe, które spełni swoje zadanie w higienie intymnej.
Najczęstsze błędy przy produkcji mydła intymnego
Zbyt intensywne dodatki zapachowe
Jednym z najpoważniejszych błędów jest dodanie do mydła intymnego silnych substancji zapachowych – np. syntetycznych aromatów czy wysokich dawek olejków eterycznych. Może kusić, aby kostka ładnie pachniała, ale perfumy i większość olejków eterycznych to potencjalne alergeny i substancje drażniące dla wrażliwych stref. Błon śluzowych nie chroni gruba warstwa martwego naskórka, więc łatwo o reakcję. Unikajmy zwłaszcza olejków mentolowych, cytrusowych, cynamonowych, eukaliptusowych – mogą wywołać silne pieczenie. Jeżeli już chcemy nadać zapach, stosujmy minimalne ilości łagodnych olejków (lawenda, rumianek) i przetestujmy mydło na sobie przed szerszym użyciem.
Dodanie drażniących składników aktywnych
Czasem chęć uczynienia mydła „bardziej funkcjonalnym” kończy się przesadą. Przykładem może być zbyt duża ilość antyseptyków. O ile umiarkowany dodatek pomaga, to nadmiar może wywołać podrażnienie lub uczulenie. Inny przykład – dodatek kwasów (np. cytrynowego) w nadmiernej ilości. Może zneutralizować zbyt dużo zasady, skutkiem czego mydło straci właściwości myjące i może zacząć się rozpadać (wolne kwasy tłuszczowe wytrącą się jako mazista masa). Jeśli nie jesteśmy pewni chemii, lepiej nie kombinujmy z kwasami poza niewielką dawką kwasu cytrynowego do chelatacji (<1%).
Zbyt wysoki udział oleju kokosowego/palmowego
Olej kokosowy daje mydłu silną moc myjącą – co w przypadku ciała jest pożądane, ale dla delikatnych miejsc bywa zbyt agresywne. Częsty błąd to robienie mydła intymnego jak zwykłego mydła toaletowego (np. 30-40% kokosowego). Taka receptura może mocno wysuszać śluzówki. Objawia się to uczuciem „ściągnięcia” lub pieczeniem po umyciu, a długofalowo może sprzyjać infekcjom (wysuszona skóra pęka, brak kwaśnej bariery ułatwia patogenom wnikanie). Utrzymaj udział oleju kokosowego nisko (ok. 10-20%) lub w ogóle zrób mydło bez niego, zastępując go łagodniejszymi tłuszczami (oliwa, masło shea, olej rycynowy dla piany). Jeśli już użyjesz więcej kokosa, koniecznie podnieś przetłuszczenie, by nadmiar oleju zrównoważył jego odtłuszczające działanie.
Niedostateczne przetłuszczenie
Obawa przed „tłustym” mydłem czasem skłania początkujących do niskiego przetłuszczenia (1–2% albo nawet 0%). Otrzymujemy wówczas mydło, które bardzo dokładnie odtłuszcza skórę – a to ostatnie, czego chcemy na wrażliwych częściach ciała. Takie mydło będzie potencjalnie szczypać i przesuszać. Koniecznie trzymajmy się przetłuszczenia co najmniej 5%, a najlepiej 8%. Nadmiar oleju w formule to „amortyzator” agresywności mydła – pozostaje na skórze jako film ochronny. Dobrze przetłuszczone mydło intymne nie zostawia uczucia suchości po umyciu – raczej wrażenie nawilżonej, miękkiej skóry.
Za krótki czas dojrzewania (w przypadku CP)
Czas to sprzymierzeniec łagodności mydła. Jeśli użyjesz mydła CP zbyt wcześnie, może mieć wyższe pH i zawierać resztki wolnego ługu. Niedojrzałe mydło może lekko szczypać. Dlatego nie śpiesz się – odczekaj zalecane 4–6 tygodni przed testowaniem mydła na najbardziej wrażliwych partiach. W międzyczasie trzymaj kostki w przewiewnym, suchym miejscu. Pośpiech jest tu błędem zmniejszającym jakość produktu.
Używanie barwników i ozdób
Kuszące może być zrobienie pięknej, kolorowej kostki, np. różowej czy z suszonymi płatkami kwiatów, by kojarzyła się z delikatnością. Jednak trzeba pamiętać, że barwniki (zwłaszcza syntetyczne) i dodatki stałe mogą niepotrzebnie wprowadzać ryzyko podrażnień lub reakcji alergicznych. Pigmenty mineralne (mica, ultramaryny) co prawda są zwykle obojętne, ale mogą np. brudzić śluzówki lub zmieniać ich kolor, co bywa niepożądane (np. niebieskawe zabarwienie, jeśli barwnik się osadzi). Suszone zioła zatopione w mydle z czasem brązowieją i miękną, mogąc wyglądać nieestetycznie, a drobinki kwiatów mogą ocierać skórę. Dlatego do mydła intymnego lepiej nie dodawać stałych ozdób ani intensywnych barwników. Czysta, kremowa lub lekko naturalnie ziołowa barwa jest najbezpieczniejsza. Jeśli chcemy odróżnić np. mydło dla kobiet i dla mężczyzn, zamiast barwnika użyjmy subtelnej różnicy w zapachu (np. wersja męska z odrobiną olejku drzewa herbacianego da świeższy, ziołowy aromat, a damska całkowicie bezzapachowa lub z kapką lawendy).





