Inwestorzy skończyli z tanim masłem kakaowym
Masło kakaowe to surowiec ceniony w kosmetyce za wspaniałe właściwości nawilżające i odżywcze dla skóry. W ostatnich kilku latach podrożało bardziej niż złoto. Co kryje się za wysoką ceną? Czy płacimy tylko za egzotykę i „modę”, czy też istnieją obiektywne czynniki wpływające na cenę?
Winne zmiany klimatu, czy aby na pewno?
Masło kakaowe to tłuszcz pozyskiwany z nasion kakaowca (Theobroma cacao). Jego właściwości – stała konsystencja w temperaturze pokojowej, topnienie w temperaturze ludzkiego ciała i bogactwo przeciwutleniaczy – czynią go niezastąpionym składnikiem nie tylko balsamów i maseł do ciała, ale przede wszystkim… czekolady. Właśnie podwójny popyt, spożywczy i kosmetyczny, jest pierwszym czynnikiem windowania ceny.
Masło kakaowe jest najbardziej kosztownym składnikiem tabliczki czekolady. Jest go ciągle za mało wobec ogromnego zapotrzebowania. Ziarno kakaowca składa się mniej więcej w połowie z tłuszczu (masła), i w połowie z tzw. masy kakaowej, z której wytwarza się kakao. Nie tylko produkuje się coraz więcej wyrobów czekoladowych, ale też przemysł kosmetyczny zużywa duże ilości tego tłuszczu do produkcji kremów, balsamów, pomadek ochronnych itp. W efekcie masło kakaowe stało się surowcem deficytowym – trudno zwiększyć jego podaż w krótkim czasie, bo wymaga to zwiększenia upraw kakaowca. Tymczasem w ostatnich latach powierzchnia plantacji malała.
Uprawa kakaowca koncentruje się głównie w Afryce Zachodniej (Wybrzeże Kości Słoniowej i Ghana – łącznie ok. 70% światowej produkcji ziarna), a w mniejszym stopniu w Ameryce Łacińskiej i Azji Południowo-Wschodniej. W ostatnich latach plantacje kakao borykają się z szeregiem problemów: niesprzyjająca pogoda, choroby roślin oraz starzenie się drzew kakaowca powodują spadki plonów. Jak podaje branżowy raport, z powodu nietypowych warunków pogodowych (np. nasilenie zjawiska El Niño powodujące susze) Ghana utraciła aż 500 000 hektarów upraw kakao.
Kolejnym istotnym czynnikiem jest wyzysk afrykańskich rolników przez międzynarodowe korporacje, które dyktowały bardzo niskie ceny skupu. Zapłata, jaką otrzymywali rolnicy nie zapewniała im środków na życie, nie mówiąc już o pieniądzach potrzebnych na rozwój i utrzymanie upraw kakaowców. To spowodowało, że wiele plantacji upadło.
Nie byłoby jednak tak potężnego wzrostu cen, gdyby nie rynek spekulacyjny. Na rynku surowców rolnych działają także fundusze inwestycyjne i pośrednicy, którzy skupują masło kakaowe jak „złoto” pompując dalszy wzrost cen. Takie działanie przez korporacje i inwestorów dodatkowo ogranicza bieżącą podaż i podbija cenę.
Producenci czekolady i kosmetyków stają więc przed dylematem: albo akceptować mniejsze marże, albo podnosić ceny swoich wyrobów. Wielu decyduje się na minimalne reformulacje – np. w kremach do ciała masło kakaowe bywa częściowo zastępowane innymi masłami roślinnymi (mango, cupuaçu) o zbliżonych właściwościach, które są tańsze. Jednak unikalnego aromatu i konsystencji prawdziwego masła kakaowego nie da się podrobić.
Czy ceny spadną?
Prawdziwe masło kakaowe pozostaje niezastąpione w wysokiej jakości czekoladzie i pożądane przez konsumentów naturalnych kosmetyków. Kluczowe są ograniczenia podaży ziarna kakaowego w obliczu rosnącego globalnego popytu oraz ryzyka klimatyczne wpływające na zbiory. Nie da się również zniwelować, przynajmniej w najbliższym czasie, wpływu inwestorów działających na rynku spekulacyjnym. Spekulacje i gromadzenie zapasów masła kakaowego przez wielkie podmioty przyczyniają się do dalszego windowania cen. Konsumenci i producenci muszą się z tym liczyć – w krótkim okresie nie należy oczekiwać dużego spadku cen. Jednocześnie warto pamiętać, że wysoka cena idzie w parze z wysoką wartością: naturalne masło kakaowe nadaje produktom luksusową jakość (czy to czekoladzie, czy balsamowi do ciała). Płacąc słony rachunek za kosmetyk z tym składnikiem, wiemy przynajmniej, że kryje się w nim kawałek surowca naprawdę deficytowego, niczym złoto z tropikalnych plantacji.